niedziela, 21 września 2014

Levi #1

...  Levi znudzony dalszym czekaniem na jakiś zbieg wydarzeń powiązanych z tytanami , postanowił zrobić coś odmiennego niż zwykle ... Samotnie poszedł do stajni gdzie to osiodłał swojego karego ( czarnego ) wierzchowca. Przeprowadził go kawałek obok bazy po czym dumnie go dosiadł , po chwili nie zdecydowania czy powinien się sprzeciwiać rozkazowi Erwina żeby się pilnował ruszył lekkim galopem w stronę małego lasku gdzie znajdował się staw. Zsiadł z konia staną przed wodą i nachylił spoglądając się w swoje odbicie przetarł lodowatą wodą twarz po czym popatrzał się na dumnego ogiera. Parę chwil później poczuł jak coś przenika mu przez ramie. Levi olewając to wskoczył na konia i po kłusował dalej. Levi parę razy się obejrzał za siebie co do niego jest nie podobne raczej staną odwrócił się w stronę z której przyjechał. Levi- To idiotyczne ... . Po czym westchną chwile się zastanowił, koń zrobił się nie spokojny. Levi - Ciii !!! . Po słowach Leviego koń się uspokoił zrobiło się dziwnie i nie przyjemnie nawet dla Levi'ego. Levi- Kurde co to ma być ?! . Zsiadł z konia przywiązał go do drzewa za wodze. Powoli poszedł w stronę miejsca gdzie zatrzymał się wcześniej. Levi poirytowany popatrzał się w wodę która zaczeła falować założył pelerynę i dumnie oparł się o drzewo. Nagle z wody wyłoniła się dłoń. Po paru chwilach staną przed nim mężczyzna dużo wyższy od niego. Levi zaniemówił i pierwszy raz w życiu wyglądał na zdziwionego sytuacją w której się znajduje. Levi- Doprawdy ? Macie mnie za idiotę ?! . Postać się rozmyła zostawiając u stóp Levi'ego dwa przezroczyste pióra z czego jedno było bardziej ciemne. Usłyszał głos - Sądzisz że do wszystkiego jesteś zdolny, masz się za kogoś kim nie jesteś - . Levi- Ej dobra bo zaraz się wystraszę ... . Powiedział z ironią wsiadając na konia po czym wpiął pióra w grzywę wierzchowca .....TO BE CONTINUE .....

# JEAN 

wtorek, 16 września 2014

# Jean and # Levi ( adminką odwala)

Ja # Jean i moje opowiadanie z adminką # Levim



PADNIESZ !!! ja to pisałam - Jean popatrzal na zegarek byla juz 20 poszedl po Armina powiedzial mu o co chodzi zgodzil sie pojechali konno przez miasto jean: nic nie wygadaj ... Jean stana pod jakims burdelem i zarzucil peleryne Armin: czuje sie jak pedofil Jean: przyzwyczajaj sie ... Jean : staraj zachowywac sie normalnie .. Jean wyciagna cygaro z kieszeni dal je arminowi ale najpierw poprawil mu wlosy zeby nie wygladal jak dzieciak Jean zaslonil sobie oczy kapturem i Armin tez podszedl do nich pewien facet Armin zacza zaciagac sie w cygaro Jean gestem mu pokazal zeby sie przedstawil. Armin podszedl do męrzczyzny i zaczą kłamać Jean oparł się o budynek Jean: nie kłam to mój znajomy .. Ta blondyna to Armin facet zdją rozpią płaszcz Jean: może pujdziemy z tąd nie moge patrzeć na to ... Facet się zgodził poszli za budynek waliło tam tytoniem i alkocholem Jean staną przed nim Jean: dobra taka jaka była umowa kasa za prochy Armin: co?! Jean: nie.krzycz tak ... Facet wyciągną 2 razy po dwie stówy .. Jean: pamiętaj tak starałem się je zdobyć ... Facet : dzięki Jean .. Jean: spoko zależy mi na kasie .. I poklepał faceta po ramieniu facet: cwany lis jesteś .. Zaczeli sie śmiać facet : okey .. Obiecałem ci zaległe poeniądze Jean:tak te za to że oszukałem tamtych goście .. Facet wszedł do burdelu przyniusł Jeanowi stówe Jean: dzięki .. A to moja koleżanka - Ja powiedzialam do leviego ze trzeba troszke popiescic butem jeana bo sie nieposluchal i pojechal ja z levim zazucilismy peleryne na siebie i gdy dotarlismy do burdelu weszlam z levim do sierodka z nami szedlartas z brunem bylo okropnie glosno ( jak to w burdelu bywa) nagle artas wskoczyl na stul i zaczol warczeć ... zrobila sie calkowita cisza ja zobaczylam jeana pideszlam do niego i zlapalam go za pelerybe i pociągnelam do siebie ... ja do niego jak levi albo ha muwie nie ... to nie, i zaczelam go lać jean jęczal z bulu... ja po pięciu minutach skończylam .. jean byl caly opuchnięty i zakrwawiony... ja do niego moze sie nauczysz słuchać rozkazów ... levi do niego ze ma zakaz wychodzenia z bazy ewentualnie moze iść do stajni ... wszyscy zaczeli sie smiać z jeana brun warknol donośnie... wszyscy sie uciszyli jean jakoś wyszedl.... ja wychodząc powiedzialam dobranoc panom... oni nie odpowiadali artas warknol i wszyscy jednym glosem powiedzieli dobra noc pani... ja wyszlam z levim artas z brunem sie przemienili w konie ja z levim wsiadlam i pochechalismy gdy szlismy korytazem ja trzymalam jeana za peleryne levi otwozyl dzwi a ja popchnelam jeana a on upadl ci jęcząc z bulu na ziemie... ty do mnie co mu sie stalo... ja do cb ze nauke posłuszeństwa mu przekazalam i poszlam z levim do pokoju